NASA niedawno poinformowała, że pomiędzy 23 i 25 maja doszło do uderzenia mikrometeoroid w jeden z segmentów głównego zwierciadła Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Na szczęście, jak uspokaja zespół kierujący misją, kolizja ta nie wpłynie na dalsze działania teleskopu, a urządzenie jest przygotowane na wypadek zderzeń z mikrometeoroidami.

Do zdarzenia doszło na orbicie wokół drugiego punktu Lagrange’a, na którą teleskop wszedł 24 stycznia tego roku. Od tego czasu trwają finalne przygotowania urządzenia do pierwszych pełnowymiarowych obserwacji. W międzyczasie potwierdzono, że w główne zwierciadło uderzył mikrometeoroid, czyli tak naprawdę małe ziarenko pyłu, o średnicy mniejszej niż 0,1 mm. Pamiętajmy jednak, że ze względu na ogromne prędkości poruszających się po orbicie obiektów, takie zderzenie wcale nie musi pozostać bez konsekwencji.

Zespół nadzorujący poczynania Webba w przesłanych przez teleskop danych zauważył marginalny efekt mającego miejsce kilkanaście dni temu uderzenia. Mimo tego, po wstępnej ocenie sytuacji stwierdzono, że JWST nadal działa na poziomie, który przewyższa wszystkie wymagania, jakie wcześniej ustalono. Prościej mówiąc, teleskop spisuje się powyżej oczekiwań, z czego możemy się tylko i wyłącznie cieszyć.

Inżynierowie przewidzieli, że urządzenie będzie się zmagać między innymi z takimi przeszkodami. Teleskop Webba posiada kilka mechanizmów ochronnych, jak na przykład zdolność do odwrócenia optyki od wykrytych deszczów meteorów, zanim spotkają się one z teleskopem. W tym przypadku jednak nie mieliśmy do czynienia z takim zjawiskiem, a zderzenie to potraktowano jako zdarzenie losowe. Wcześniej, bo podczas jego budowy, przeprowadzono wiele symulacji oraz rzeczywistych testów uderzenia cząstek w zwierciadło, aby uzyskać więcej informacji, jak zwiększyć bezpieczeństwo obserwatorium. Jednak jak się okazuje, siła niedawnego uderzenia przekraczała to, co można było sprawdzić na powierzchni naszej planety.

Wraz z wystawieniem zwierciadeł Webba na działanie przestrzeni kosmicznej spodziewaliśmy się, że sporadyczne uderzenia mikrometeoroidów z biegiem czasu powoli obniżą wydajność teleskopu. Od startu doświadczyliśmy czterech mniejszych uderzeń mikrometeoroidów, które były zgodne z oczekiwaniami oraz ten ostatni, który był większy, niż zakładają nasze prognozy degradacji. 

Lee Feinberg, menedżer optycznych elementów teleskopu Webba w NASA Goddard.

Feinberg powiedział również, że zebrane dane zostaną użyte do aktualizacji analizy wydajności teleskopu na przestrzeni czasu, a także pomogą rozwijać sposoby, które mają zapewnić, by wydajność obrazowania Webba była maksymalna przez wiele następnych lat.

Webb może także dostosowywać pozycję segmentów tak, aby częściowo skorygować powstałe po takim uderzeniu zniekształcenia. Pierwsza taka korekta została już wykonana właśnie w przypadku niedawno trafionego segmentu C3. Takiej operacji jednak nie można wykonywać w nieskończoność i nie zniweluje ona całkowicie postępującej z czasem degradacji obserwatorium.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną przez rakietę Ariane 5 25 grudnia minionego roku. Jak pisaliśmy na naszym fanpage’u, pierwsze kolorowe i kompletne zdjęcie zobaczymy już 12 lipca. Choć ekipy z różnych agencji kosmicznych rozmyślały przez pięć lat nad tym, co jako pierwsze zostanie pokazane, nadal dla nas jest to tajemnica. Wszystkie przyrządy teleskopu zostały sprawdzone i skalibrowane, więc nie pozostało nam nic innego jak grzecznie poczekać jeszcze około miesiąca.

Źródło: NASA.