Czasy zasłużonej Ariane 5 kilka miesięcy temu dobiegły końca, a jej następczyni wciąż znajduje się w fazie testów. A te z kolei nie przebiegają w ostatnich dniach według planu, bowiem przed zaplanowanym na 3 października testem rdzenia Ariane 6 wykryto anomalię, która skutkuje koniecznością wprowadzenia zmian do harmonogramu. Czy „Szóstkę” czeka kolejne opóźnienie?

3 października w Gujanie Francuskiej miał zostać sprawdzony rdzeń Ariane 6, łącznie z długotrwałym testem działania silnika Vulcain 2.1 napędzanego tlenem i wodorem. W przyszłości, wraz z bocznymi boosterami na paliwo stałe, będzie on odpowiedzialny za wyniesienie ładunku poza ziemską atmosferę, a po ich odrzuceniu, nadanie prędkości dość bliskiej orbitalnej. Choć wcześniej, dokładnie w lipcu tego roku, z powodzeniem przeprowadzono jego krótszy test statyczny, komplikacje pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem próby, skutkując przerwaniem przygotowań.

Wykryto bowiem niewłaściwą wartość ciśnienia w układzie hydraulicznym systemu sterowanie wektorem ciągu (TVC). Jego zadaniem jest kierowanie ciągiem silnika tak, aby rakieta poruszała się po zakładanej trajektorii. Wobec tego Europejska Agencja Kosmiczna opracowała nowy harmonogram, który ma zminimalizować wpływ anomalii na całą kampanię testową. Jeszcze w tym miesiącu mają zostać w pełni przetestowane procedury przedstartowe, wraz z krótkim odpaleniem silnika, co pierwotnie było zaplanowane po pełnowymiarowym teście statycznym. Ten z kolei planowany jest w tej chwili na 23 listopada, a podczas niego Vulcain 2.1 ma pracować przez pełne 8 minut.

I dopiero po tej próbie, a następnie przeanalizowaniu pozyskanych danych, mamy poznać przybliżony termin debiutanckiego startu nowej ciężkiej europejskiej rakiety (aktualnie wiemy tylko, że ma się on odbyć w przyszłym roku). Dodatkowo w grudniu w niemieckim Lampoldshausen po raz drugi zostanie przeprowadzony test statyczny górnego stopnia Ariane 6.