Lot rakiety Rocket 3.3 zakończony porażką po nietypowym starcie
Po raz kolejny rakiecie Rocket 3 wyprodukowanej przez firmę Astra, nie udało się dotrzeć na orbitę. Tym razem jednak widzieliśmy start, który z pewnością można określić jako jeden z najciekawszych w historii astronautyki. Nieczęsto bowiem zdarza się, by rakieta podczas startu odlatywała w bok od stanowiska startowego.
Pierwsza próba startu mająca miejsce 27.08.21 została przerwana tuż po zapłonie, o czym przeczytacie tutaj. Wczoraj, tj. 28.08.21 doczekaliśmy się w końcu startu, który jednak miał zaskakujący przebieg. Niecałą sekundę po zapłonie wyłączył się jeden z pięciu silników Delphin. Przyczyna tej usterki nie jest jeszcze znana. Spowodowało to trwający niemal 20 sekund horyzontalny lot rakiety. Po takim widowisku nie nastąpiła jednak spodziewana eksplozja, zadziałał system nawigacyjny, za który inżynierom należą się z pewnością słowa uznania, po czym rakieta wystartowała w górę. Biorąc pod uwagę bieg wydarzeń, spokojny komentarz prowadzącej „naszym kolejnym celem jest Max-Q” wprowadził lekką konsternację.
Rakieta kontynuowała wznoszenie się przez 2,5 minuty po czym wyłączono wszystkie silniki stosując FTS (Flight Termination System). Rocket 3.3 doleciała na wysokość 50 km. Jak twierdzi założyciel Astry Chris Kemp, było to konieczne, ponieważ Rocket 3.3 znalazła się poza zatwierdzoną trajektorią. Rakieta wpadła do oceanu nie wyrządzając żadnych szkód.
Chris Kemp wspomniał również, że choć misja zakończyła się porażką to pozwoliła na zebranie bezcennych danych, które wiele wniosą do kolejnych prób. Odzyskanie kontroli nad rakietą i jej start to mimo wszystko imponujący wyczyn zważając na niemal natychmiastowe wyłączenie się jednego z silników.
Formularz ochrania reCAPTCHA i Polityka Prywatności oraz Warunki Korzystania Google'a mają zastosowanie.