Czy start Starshipa był sukcesem? Nasz komentarz do wydarzeń.

0 komentarzy
Start Starshipa (SpaceX)
Start Starshipa (SpaceX)

20 kwietnia odbył się historyczny start największej rakiety w dziejach ludzkości, czyli zestawu Starship / Super Heavy. Niestety, debiutancki lot orbitalny zakończył się przedwcześnie, gdy kilka minut po starcie rakieta wpadła w niekontrolowany obrót, zboczyła z planowanej trajektorii i została zdetonowana na oczach milionów ludzi, którzy ten start oglądali.

Firma SpaceX przez wiele miesięcy przygotowywała się do misji testowego lotu Starship. Kluczowym krokiem było uzyskanie licencji na lot od amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa, co udało się zrealizować w pierwszej połowie kwietnia, jak informowaliśmy w poprzednim wpisie. Niespełna dwa tygodnie później, 17 kwietnia, SpaceX przeprowadziło pierwszą próbę startu Starshipa. Tego dnia jednak, ku rozczarowaniu wszystkich, odliczanie do startu musiało zostać przerwane z powodu zablokowanych zaworów w pierwszym stopniu rakiety.

Testowa misja została przesunięta początkowo na 19, a ostatecznie na 20 kwietnia, czyli na ulubiony dzień Elona Muska. Wówczas miała miejsce druga podejście do startu, które mimo pewnych komplikacji (chwilowe wstrzymanie odliczania przy T-40s) zakończyło się sukcesem i licznik dotarł do zera. Dwie sekundy wcześniej odpaliły się silniki dolnego stopnia, a w T+6s zakończyła się sekwencja ich uruchamiania. Wtedy 33 metanowe jednostki Raptor skutecznie oderwały zestaw Starship / Super Heavy od wyrzutni Orbital Pad A, usytuowanej na terenie należącego do SpaceX ośrodka Starbase w Teksasie.

Fragment transmisji z debiutanckiego startu Starshipa (SpaceX)

Na oficjalnym kanale YouTube firmy SpaceX miliony osób na całym świecie śledziły to wydarzenie na żywo. Kolejne miliony obserwowały je na innych platformach, w tym na licznych fanowskich transmisjach, takich jak NASASpaceFlight. Można śmiało porównać to wydarzenie do debiutanckiego startu Space Launch System w 2022 roku czy dziewiczego lotu Falcona Heavy, który odbył się cztery lata wcześniej. Te wydarzenia przyciągały uwagę nie tylko miłośników lotów kosmicznych, ale również pobudzały wyobraźnię osób na co dzień niezainteresowanych branżą kosmiczną.

Media z całego świata intensywnie relacjonowały te chwile, a telewizje oraz portale internetowe rywalizowały ze sobą w podawaniu najświeższych informacji o locie. Bez wątpienia, niezależnie od tego, co się stało później, można uznać ten start za historyczne wydarzenie. Jeszcze nigdy tak wielka i potężna rakieta nie oderwała się od powierzchni Ziemi.

Według planu lotu wyłączenie silników dolnego stopnia miało nastąpić niecałe trzy minuty po starcie. Następnie miał rozpocząć się proces obrotu dolnego stopnia rakiety w celu separacji boostera Super Heavy i Starshipa. Ten pierwszy miał później miękko wodować na powierzchni Zatoki Meksykańskiej, podczas gdy Starship miał kontynuować swoją misję za pomocą pięciu silników Raptor. Zgodnie z harmonogramem, po 77 minutach od startu, po wykonaniu niepełnej orbity wokół Ziemi, górny stopień miał powrócić do atmosfery, a 13 minut później rozbić się na powierzchni Oceanu Spokojnego, na północ od archipelagu hawajskiego.

Planowana trajektoria testowej misji Starshipa (SpaceX)

Niestety, lot od początku nie przebiegał zgodnie z planem. Już w chwili startu wyłączyły się 3 silniki Raptor, kolejna jednostka padła w okolicach T+40s, a 20 sekund później następna. W okolicach setnej sekundy lotu grafika wyświetlana podczas transmisji pokazywała, że wyłączył się też kolejny szósty silnik, ale po chwili powrócił on do działania. W międzyczasie widzowie oglądający lot mogli dostrzec coś, co przypominało wybuch. Eksperci sugerują, że eksplodowało hydrauliczne sterowanie ciągiem jednego z silników. W przyszłych wersja rakiety będzie ono zastąpione elektrycznym sterowaniem, wiec taka sytuacja nie będzie mogła się już powtórzyć.

Starship stracił też kilka płytek chroniących go podczas powrotu na Ziemię (SpaceX)

Jednak nie wszystko było jeszcze stracone, gdyż teoretycznie zestaw Starship/Super Heavy powinien być w stanie osiągnąć orbitę nawet bez siedmiu silników. W przewidywanym momencie (T+2m52s) nie nastąpiło jednak wyłączenie silników dolnego stopnia i separacja stopni. Najprawdopodobniej rakieta rozpoczęła proces obrotu w celu oddzielenia boostera od Starshipa, lecz straciła kontrolę nad trajektorią lotu i wpadła w niekontrolowany ruch wirowy, który najbardziej obrazowo można nazwać fikołkami.

Ostatecznie do separacji nie doszło, a po osiągnięciu prędkości 2150 km/h i wysokości 35 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, nowa rakieta SpaceX zaczęła opadać. W okolicach czwartej minuty lotu nastąpiła detonacja ładunków wybuchowych, które w celu zapewnienia bezpieczeństwa ludziom na Ziemi rozerwały rakietę na drobne części.

Zakończenie lotu Starshipa (SpaceX)

Celem tej misji było przetestowanie zestawu Starship/Super Heavy w locie i zebranie danych o wydajności pierwszego, jak i drugiego stopnia. SpaceX liczyło się przy tym z możliwością wystąpienia anomalii w trakcie lotu i otwarcie przyznali, że dotarcie do każdego kolejnego etapu misji będą postrzegać jako sukces. Najważniejsze było, by rakieta nie wybuchła na stanowisku startowym, gdyż opóźniłoby to też kolejne misje Starshipa o wiele długich miesięcy.

Czytelników może tu zastanawiać skąd w firmie Elona Muska takie, wydawałoby się, luźne podejście do powodzenia tej misji. Nawet w trakcie transmisji na żywo mogliśmy usłyszeć, jak pracownicy SpaceX klaszczą po detonacji rakiety. Czy nie lepiej byłoby, gdyby rakieta wykonała w pełni swoją półtoragodzinną misję? Na pewno, ale jednak trzeba pamiętać, że SpaceX traktowało ten lot bardzo eksperymentalnie. Była to próba, która przez cały czas swojego trwania przynosiła firmie interesujące ją dane. I skoro ta misja nie zakończyła się zrealizowaniem całego planu lotu, to SpaceX zorganizuje kolejną, która da jej jeszcze więcej nowych danych. Inżynierowie za każdym razem będą uczyli się więcej i coraz lepiej poznawali jak Starshipa/Super Heavy zachowują się w trakcie lotu, a to pozwoli udoskonalać rakietę i rozwiązywać wszelkie napotkane problemy. Będzie się to działo tak długo, ile czasu będzie potrzebne, by przeprowadzić w pełni udany lot.

Start Starshipa (SpaceX)

Inkrementalne podejście do rozwoju rakiety jest czymś nietypowym w tej branży. Przykładowo NASA nie mogła sobie pozwolić na takie podejście przy projektowaniu Space Launch System. Inżynierowie pracujący dla agencji musieli usiąść do biurka i za pierwszym razem stworzyć rakietę, która w 100% wykona zaplanowaną dla niej debiutancką misję. Awaria w trakcie lotu SLS postawiłoby NASA w bardzo złym świetle. Agencja nie mogła sobie pozwolić na eksperymentalne loty, które wyjdą lub nie, bo za wszystko, co robią, płacą podatnicy. Ponadto NASA przez 65 lat swojego istnienia zawsze tworzyła wokół siebie aurę inżynieryjnej doskonałości, więc budowanie rakiet, które są nie do końca poznane, ukazałoby ich jako niekompetentnych.

A SpaceX? To przedsiębiorstwo zawsze chwaliło się tym, jak lubią sprawdzać, gdzie są granice tego, co możliwe. Raz nawet przesadzili przy ulepszaniu procedury tankowania Falcona 9, co skutkowało zniszczeniem satelity AMOS-6. Zasadniczo jednak ich innowacje się sprawdzały i przynosiły korzyści zarówno dla samego SpaceX, jak i dla ich klientów. Iteracyjne ulepszanie jest po prostu w ich charakterze i pasuje do marki, którą sobie wytworzyli. Boostery Falcona 9 też miały z początku problem, by wylądować, ale z czasem, wraz z pozyskiwaniem przez SpaceX większej liczby danych, udało się technikę ich powrotu na Ziemię opanować do perfekcji. I tak samo zapewne będzie ze Starshipem! Dlatego ludzie z SpaceX nie smucili się podczas wysadzenia Starshipa, bo wiedzieli, że to nie koniec, tylko początek nowej przygody.

Zdjęcie z pierwszego orbitalnego lotu Starshipa (SpaceX)

Jednocześnie to nie jest tak, że wszystko poszło po myśli SpaceX. Najważniejszym problemem, który się objawił, były zniszczenia platformy startowej. W Starbase Starship nie startuje z tradycyjnej wyrzutni wyposażonej w rów do odprowadzania ognia z silników (flame trench). Zamiast tego nowa rakieta SpaceX swoją misję zaczęła z tzw. stołu, czyli okrągłej, postawionej na betonowych nogach platformy. Takie rozwiązanie było podyktowane warunkami geologicznymi, jakie są w Boca Chica w Teksasie, gdzie usytuowany jest ośrodek SpaceX. Starbase znajduje się na tyle nisko nad powierzchnią Zatoki Meksykańskiej i na tyle blisko brzegu, że wszelkie zagłębienia w ziemi będą natychmiast narażone na podmakanie. To natomiast znacznie zwiększyłoby koszty budowy rowu odprowadzającego gazy produkowane przez silniki Starshipa.

Niestety, zbudowana przez SpaceX platforma nie dała rady 74,5 meganiutonom mocy, jakie wytwarzają 33 silniki boostera Super Heavy. Uszkodzenia są znaczne. Rakieta osłabiła konstrukcję platformy i pozostawiła ogromny krater pod nią. Eksperci przypuszczają, że odłamki betonu, które powstały w momencie startu Starshipa, mogły wzbić się w powietrze, uderzać w silniki boostera i być przyczyną ich wyłączenia. Za tą teorią przemawiają inne zniszczenia, która dało się zaobserwować wokół platformy startowej. Ucierpiała infrastruktura naziemna w Starbase, ale także sprzęt pozostawiony wokół niej przez osoby zajmujące się zawodowo fotografowaniem rakiet.

Po starcie ludzie przebywający w Boca Chica obserwowali także pył opadający na wszystko wokół. Pytanie, które przychodzi teraz do głowy, to jak te zniszczenia wpłyną na dalsze losy Starshipa i czy FAA, która wydała licencję na loty rakiety, nie będzie chciała jeszcze raz przyjrzeć się wpływowi startów na pobliskie tereny. Bądź co bądź, Boca Chica wciąż pozostaje rezerwatem przyrody, który należy chronić. Na razie jednak FAA wszczęła tylko rutynowe śledztwo w sprawie awarii rakiety i czeka na raport SpaceX na temat przyczyn anomalii.

W międzyczasie NASA poinformowała, że awaria rakiety nie wpłynie negatywnie na harmonogram prac nad programem Artemis, który ma być powrotem człowieka na Księżyc. Przypomnijmy, że Starship jest ważną częścią tego programu, gdyż będzie służył w nim za załogowy księżycowy lądownik. Bill Nelson, główny administrator NASA, pogratulował SpaceX startu, podobnie zresztą jak wiele innych ważnych osób związanych z branżą astronomii i astronautyki.

Na Twitterze Elon Musk napisał, że kolejny lot Starshipa jest planowany już za miesiąc lub dwa. My jednakże traktujemy te wypowiedzi prezesa SpaceX z przymrużeniem oka, bo lubi on często podawać przesadnie optymistyczne terminy, które mają zmotywować pracowników jego firmy do wytężonej pracy. Patrząc na ogrom prac, jakie będą musiały być wykonane w Starbase, choćby budowa nowej platformy startowej, obstawiamy, że następny Starship nie poleci prędzej niż za 100 dni. Oczywiście chcielibyśmy się pomylić i móc szybciej przeżywać kolejny start. Czas pokaże, kto miał rację.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *