Rakietowe Debiuty 2022

0 komentarzy
Wizualizacja rakiety Vulcan. Autor: Mack Crawford.
Wizualizacja rakiety Vulcan. Autor: Mack Crawford.

Grono rakiet orbitalnych, zwłaszcza opracowanych przez prywatne firmy, stale się powiększa. Nie inaczej będzie w tym roku, gdyż oprócz kolejnych ważnych misji załogowych czy naukowych, na platformach startowych całego świata mają pokazać się debiutanci zarówno w kategorii superciężkiej, jak i lekkiej, aczkolwiek również będą to niezwykle interesujące pojazdy. Czas przedstawić wszystkie rakiety orbitalne, które mają szansę odbyć swój dziewiczy lot w 2022 roku!

Starship

Choć termin pierwszego lotu jest dużą niewiadomą, to ona może polecieć na orbitę najszybciej z tego zestawienia. Mowa o rakiecie Starship, której budowa z pewnością jest obserwowana najbardziej skrupulatnie spośród wszystkich pozycji na tej liście. Oczywiście gdyby rozpisywać się o każdym ważniejszym wydarzeniu, które przy jej okazji miało miejsce, opis ten zająłby jakieś pół artykułu. W skrócie, dotychczas zostało wykonanych 5 lotów testowych na około 10 km samych prototypów Starshipa (od SN8 do SN11 oraz SN15 według starego nazewnictwa), z czego ostatni tylko zakończył się pełnym sukcesem, a także wcześniej dwa skoki na 150 metrów.

Teraz następnym krokiem jest test orbitalny całej złożonej rakiety Starship, która składać się ma z posiadającego aż 33 silniki Raptor pierwszego stopnia Super Heavy oraz drugiego, czyli Starshipa, z sześcioma Raptorami, w tym trzema z powiększonymi dyszami. Cały pojazd napędzany będzie metanem i LOX. Startu nie możemy się spodziewać do 28 lutego, gdyż wtedy mają ukazać się wyniki oceny środowiskowej FAA. Nie wiemy także, czy w pierwszym locie orbitalnym wykorzystane zostaną aktualnie znajdujące się na terenie kompleksu SpaceX Ship 20 i Booster 4, czy też nowe prototypy, jednak bardziej prawdopodobna jest ta druga opcja. W styczniu w Starbase, gdzie Starship jest budowany, rozpoczęto testy systemu ramion wieży startowej, które mają w założeniu służyć do łapania wracającego boostera.

Prototyp Starshipa nr 20 połączony z prototypem boostera nr 4. (SpaceX)

Long March 6A

Teraz czas na parę chińskich rakiet, które mają zadebiutować już około pierwszego kwartału 2022 roku. Prawdopodobnie najwcześniej pojawi nam się na stanowisku startowym Long March 6A, czyli ulepszona wersja szóstki. Co ciekawe, dość znacznie będzie się ona od niej różnić. Rzeczą, którą chyba najłatwiej dostrzec, są cztery boczne boostery, których w standardowej wersji nie ma. Ponadto postanowiono wydłużyć pierwszy stopień oraz zastosować nową drugą część napędową pojazdu. Cała rakieta napędzana będzie RP-1 oraz ciekłym tlenem. Wymienione wcześniej modyfikacje sprawią, że jej długość sięgnie 50 metrów, podczas gdy Long March 6 jest o 20 metrów krótsza, a na orbitę heliosynchroniczną ta najnowsza wyniesie aż do 7 ton, co jest wynikiem siedmiokrotnie wyższym od wcześniej opracowanego wariantu tej rakiety. Dokładny termin inauguracyjnej misji nie został nam przekazany.

Wizualizacja rakiety Long March (Chang Zheng) 6A. (CHINA DAILY)

Zhongke-1A

Teraz czas zobaczyć co niedługo zademonstrują nam nowe, wkrótce debiutujące chińskie firmy. Rakieta Zhongke-1A należąca do CAS Space jest obecnie przygotowywana do startu jeszcze w pierwszym kwartale 2022 roku. Będzie to rakieta składająca się z czterech stopni, a wszystkie napędzane będą paliwem stałym. Jeżeli dojdzie do jej startu, stanie się ona największym chińskim pojazdem wykorzystującym jedynie paliwo tego typu. Zhongke-1A będzie w stanie wynieść około 2 tony na niską orbitę okołoziemską i 1,5 tony na orbitę heliosynchroniczną o wysokości 500 km, a długość rakiety wyniesie 31 metrów. Ponadto planowany jest także wariant 1B, który wyposażony będzie co ciekawe w dodatkowe dwa boostery na paliwo stałe. CAS Space pracuje również nad Zhongke-2, która ma wznieść się najwcześniej w przyszłym roku.

ZhuQue-2

Natomiast firma Landspace podjęła się budowy rakiety napędzanej metanem i ciekłym tlenem. Mowa o pojeździe nazwanym ZhuQue-2, który swój debiutancki lot według obecnych planów ma wykonać w pierwszym kwartale tego roku. Jak pokazują zdjęcia satelitarne, w kompleksie startowym w Jiuquan trwają intensywne prace nad stanowiskiem umożliwiającym starty rakiet napędzanych właśnie metanem. Rakieta ZhuQue-2 to nie będzie lekki pojazd, jego udźwig na 200-kilometrową niską orbitę okołoziemską ma wynieść bowiem 6 ton, a cały pojazd będzie mógł się pochwalić długością niemalże 50 metrów. Choć na razie żadna jego część nie będzie odzyskiwana, Landspace pracuje nad tym, aby pierwszy z dwóch stopni ZhuQue-2 lądował za pomocą własnego silnika Tianque-12. Co ciekawe, jeżeli debiut ten nie ulegnie znacznemu opóźnieniu, będzie to pierwsza rakieta zbudowana przez chińską prywatną firmę w pełni wykorzystująca paliwo ciekłe.

Space Launch System (SLS)

Czas na opracowywaną przez NASA rakietę Space Launch System Block 1, rakietę, która ma umożliwić w ciągu następnych paru lat powrót człowieka na Księżyc. Jej start wielokrotnie przesuwano, a koszt całego przedsięwzięcia urósł już do około 20 miliardów dolarów. Jednak w tym roku szansa na debiutancki lot SLSa jest wyjątkowo duża. Zwłaszcza, że ma on wyjechać z Vehicle Assembly Building w Centrum Kosmicznym Kennedy’ego na stanowisko LC-39B już w marcu, a następnie zostać w ramach testów zatankowany. Pierwszy start, z misją Artemis I, jest obecnie planowany na kwiecień lub maj. Później czeka nas dłuższa przerwa, gdyż na pierwszy lot z załogą poczekamy nie mniej niż 2 lata.

Rakieta SLS składać się będzie z trzech części napędzających pojazd, a większość ciągu podczas samego startu zapewnią boczne boostery na paliwo stałe wykorzystujące elementy obudowy pozostałe po programie STS. Przypominamy, że na przełomie lipca/sierpnia stracą one swoją gwarancję ze względu na substancję uszczelniającą. Następnym elementem jest rdzeń pojazdu, oparty na zbiornikach zewnętrznych wahadłowców, który napędzają cztery silniki RS-25 pozostałe właśnie po STSach. Cały stopień wykorzystuje rzecz jasna ciekły wodór oraz ciekły tlen. Natomiast za uzyskanie prędkości orbitalnej, a następnie skierowanie kapsuły Orion w kierunku Księżyca, odpowiadać będzie Interim Cryogenic Propulsion Stage, który dla odmiany bazuje na górnym stopniu rakiet Delta IV. Posiada on silnik RL10 także zasilany LH2 oraz LOX. Cały pojazd mierzyć będzie nieco ponad 98 metrów.

Wizualizacja rakiety SLS. (NASA/MSFC)

Small Satellite Launch Vehicle (SSLV)

W tym roku również, przynajmniej wszystko na to wskazuje, wreszcie debiutu doczeka się indyjska lekka rakieta Small Satellite Launch Vehicle (SSLV). Choć zanotowała ona już spore opóźnienia, to jednak darzona jest sporymi nadziejami na przyszłość, a sam debiut z urządzeniem SSLV-D1 Micro SAT na pokładzie ma odbyć się już w kwietniu. Dotychczas ISRO, które jednak ostatnimi czasy znacznie spowolniło swoje działania przez sytuację pandemiczną, miało możliwość wynoszenia małych satelitów tylko wraz z większym ładunkiem na pokładzie, teraz dzięki SSLV ma się to zmienić.

Rakieta SSLV ma mieć zdolność wynoszenia na niską orbitę okołoziemską ładunku do 500 kg. Cała masa startowa pojazdu to 110 ton, a jego integracja ma zajmować zaledwie 72 godziny, podczas gdy czas potrzebny na wykonanie tej czynności w przypadku innych rakiet ISRO nie spada poniżej 70 dni. Do tego potrzebnych będzie zaledwie sześć osób, zamiast aż sześćdziesięciu. SSLV będzie mieć długość 34 metrów i będzie dzielić się na aż 4 stopnie. Podobnie jak w przypadku europejskiej Vegi, pierwsze trzy wykorzystywać będą paliwo stałe, a ostatni, Velocity Trimming Module, paliwo ciekłe. ISRO przewiduje, że aby zaspokoić w przyszłości sam popyt krajowy, potrzeba będzie 15-20 startów SSLV rocznie.

Wizualizacja rakiety SSLV. (ISRO)

Vega C

Teraz przenosimy się na nasz europejski rynek, a dokładniej mówiąc do Gujany Francuskiej, skąd swój pierwszy lot wykona Vega C. Jest to ulepszona wersja lekkiej rakiety Vega należącej do Arianespace, która wykonała do tej pory 20 misji. Głównym celem stworzenia tego pojazdu jest zmniejszenie kosztów oraz dopasowanie do potrzeb klientów. Wszystkie elementy rakiety już są gotowe, pozostało jedynie dokończyć przegląd kwalifikacyjny, a sam debiut planowany jest już na maj. Nie będzie to jednak finalna modyfikacja Vegi, gdyż do 2026 roku mamy na platformie zobaczyć rakietę Vega E.

Podstawowymi różnicami pomiędzy zwykłą Vegą, a Vegą C, będzie m.in. ulepszony pierwszy i drugi stopień (P120C, który jest bliźniaczy do bocznych boosterów rakiety Ariane 6 i Zefiro 40) na paliwo stałe oraz zmodernizowany górny stopień na niesymetryczną dimetylohydrazynę i tetratlenek diazotu, który otrzymał nazwę AVUM+. Trzeci stopień, który nie uległ modyfikacjom, także napędzany jest paliwem stałym. Na niską orbitę okołoziemską Vega C będzie w stanie wynieść 2,2 tony, co jest wynikiem o około 800 kg wyższym od zwykłego wariantu Vegi. Co ciekawe, po swoim debiucie pojazd ten ma do końca 2022 roku wykonać jeszcze 2 misje.

Wizualizacja rakiety Vega C. (ESA-Jacky Huart)

Terran 1

Terran 1 to z pewnością jeden z najbardziej interesujących pojazdów w tym zestawieniu. Budowana przez założoną w 2015 roku kalifornijską firmę Relativity Space rakieta będzie bowiem pierwszym pojazdem orbitalnym w całości wydrukowanym w technologii druku 3d, zatem jego debiut planowany na wczesny 2022 rok będzie wyjątkowym wydarzeniem. Wybór takiej technologii do produkcji rakiety ma m.in. na celu automatyzację tego procesu, uproszczenie budowy pojazdu czy zmniejszenie ilości elementów niezbędnych do wyprodukowania. Celem firmy jest dojście do etapu, w którym zbudowanie całej rakiety zajmie zaledwie 60 dni. Ponadto Relativity Space pracuje nad Terran R, czyli pierwszą w całości wielokrotnego użytku wydrukowaną rakietą orbitalną.

Terran 1 będzie dwustopniowym pojazdem, a każda z jego części jako paliwo będzie wykorzystywać metan i ciekły tlen. Schemat zastosowanych silników przypomina m.in. Falcona 9, gdyż w pierwszym stopniu znajdzie się dziewięć jednostek napędowych Aeon 1, a w drugim jedna z powiększoną dyszą, czyli przystosowana do pracy w próżni. Długość całej rakiety wynosić będzie 35 metrów, a udźwig na 300-kilometrową niską orbitę okołoziemską ma sięgnąć niemalże 1,5 tony. Cena za wystrzelenie jednego pojazdu ma oscylować w okolicach 12 milionów dolarów.

Wizualizacja startującej rakiety Terran 1. (Relativity Space)

H3

Rakieta H3 zdecydowanie zdążyła już poznać smak opóźnień i wcale nie jest powiedziane, że zakończą się one na tym roku. Nowy pojazd od Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA) i Mitsubishi Heavy Industries boryka się bowiem z problemami z nowatorskimi silnikami LE-9, które będą napędzać pierwszy stopień. Testy kwalifikacyjne w maju 2020 roku doprowadziły do pęknięcia łopatek turbopompy i wypalenia dziury w ściance komory spalania. Turbopompę postanowiono przeprojektować, jednak do dzisiaj nie wiadomo, czy obecna wersja nadaje się do lotu. Aktualny termin pierwszej misji jest mocno niesprecyzowany, gdyż przedstawiciele JAXA twierdzą, że debiutancki start nie odbędzie się wcześniej niż w kwietniu tego roku, ale prawdopodobnie nie później niż w marcu 2023.

Rakieta H3 będzie większa, cięższa, potężniejsza, ale przede wszystkim tańsza od swojej poprzedniczki H-2A. Podobnie jak w przypadku chociażby Atlasa V, dostępne będą różne konfiguracje tej rakiety. Pierwsza liczba oznaczenia wariantu wskazywać będzie na ilość silników (2 lub 3) LE-9 w pierwszym stopniu napędzanym ciekłym wodorem i ciekłym tlenem, a druga liczbę bocznych boosterów na paliwo stałe (0, 2 lub 4). Dodatkowo litera na końcu oznaczać będzie długość owiewki (S – krótka i L – długa). Pojazd będzie wyposażony także w drugi stopień, który posiadać będzie silnik LE-5B również na ciekły wodór i ciekły tlen. Cały pojazd będzie długi na 63 metry, a udźwig przykładowo na geostacjonarną orbitę transferową ma osiągnąć do 7,9 tony (w zależności od wariantu).

Testowy egzemplarz rakiety H-III w Tanegashima Space Center. (JAXA)

Ariane 6

Ponownie lądujemy na europejskim podwórku, gdyż pod koniec tego roku planowany jest debiut rakiety Ariane 6, zastępczyni popularnej i wysłużonej już Ariane 5, której celem jest przede wszystkim obniżenie kosztów, zwiększenie częstotliwości startów, większa elastyczność i w konsekwencji rozszerzenie niezależnego dostępu Europy do przestrzeni kosmicznej. 18 stycznia do Gujany Francuskiej dotarł główny człon rakiety złożony z pierwszego i drugiego stopnia, który spotka się z nową platformą startową, a na kwiecień planowane są pierwsze testy. Dojdzie do odpalenia silnika Vulcain 2.1 w pierwszym stopniu, a w międzyczasie w niemieckiej placówce w Lampoldshausen zostaną przeprowadzone testy drugiej napędowej części pojazdu.

Rakieta Ariane 6 będzie większa (63 metry) od swojej poprzedniczki, bardziej elastyczna, gdyż do wyboru będzie wariant z dwoma lub z czterema bocznymi boosterami na paliwo stałe, nowocześniejsza, ale jej udźwig nie będzie wyższy. Wersja z czterema boosterami zapewni możliwość wystrzelenia do prawie 21 ton na niską orbitę okołoziemską, a odejmując dwa wartość zmniejsza się o połowę. W pierwszym stopniu zastosowano ulepszony silnik Vulcain 2.1, który jako paliwo wykorzystuje ciekły wodór i ciekły tlen, a w drugim zupełnie nowy Vinci na to samo paliwo. Co ciekawe do produkcji tej rakiety przyczyniło się ponad 600 firm z 13 państw.

Wizualizacja rakiety Ariane 6. (ESA – D. Ducros)

Vulcan

Wielkimi krokami nadchodzą zmiany również w United Launch Alliance. Powoli zaczynamy żegnać się z rodziną rakiet Atlas i Delta, a do gry w czwartym kwartale tego roku ma wejść Vulcan. Choć rakieta ta wykorzystuje głównie rozwinięte technologie jakie stosowano przede wszystkim w Atlasach, pozwoli ona na zmniejszenie kosztów startu (zwłaszcza w porównaniu do Delty), większe możliwości, ale także uniezależnienie się od Rosjan (wspomniane wcześniej Atlasy wykorzystują rosyjski silnik), a wszystko przy nacisku na niezawodność. Rozwój Vulcana został zapoczątkowany w 2014 roku, a w 2021 na platformę startową wyjechał testowy jego egzemplarz, który został zatankowany i zasymulowano na nim odliczanie do lotu.

Kilka elementów przetestowano już jednak na rakiecie Atlas V, na przykład boczne boostery na paliwo stałe czy nową wersję owiewek. Pierwszy stopień wykorzystywać będzie jako paliwo metan i ciekły tlen, a napędzać go będą silniki BE-4, które opracowywane są przez firmę Blue Origin. Drugim stopniem będzie ulepszona wersja Centaura z dwoma silnikami RL-10 na ciekły wodór i LOX. Vulcan, tak jak Atlas, będzie mieć różne warianty. Pierwsze dwie litery jego oznaczenia „VC” oznaczają Vulcan Centaur, następna będzie liczba bocznych boosterów, (0, 2, 4 lub 6), a ostatni znak to litera „S” lub „L”, która wskazywać będzie, czy owiewka jest standardowa (15,5 m), czy też długa (21,3 m). W zależności od wariantu, jego udźwig na niską orbitę okołoziemską wyniesie od około 10,5 do nawet 27 ton.

Wizualizacja startującej rakiety Vulcan. (United Launch Alliance)

New Glenn

Silniki BE-4 wykorzystywać będzie oczywiście także rakieta bezpośrednio budowana przez Blue Origin, czyli New Glenn. Choć start w tym roku stoi pod wielkim znakiem zapytania, a sam wiceprezes programu New Glenna poinformował o możliwym przesunięciu, oficjalnej zmiany harmonogramu nadal nie ma, rakieta ta ma wystartować w czwartym kwartale 2022 roku. W listopadzie 2021 transport New Glenna na platformę został przetestowany dzięki makiecie GS1, a na początku lutego tego roku odbyła się próba separacji owiewek. Test kwalifikacyjny pierwszego stopnia ma zostać przeprowadzony również na początku, a drugiego w środkowej części 2022 roku.

Pierwszy stopień rakiety New Glenn jest kolejnym, który jako paliwo wykorzystywać będzie metan i ciekły tlen. Napędzać go będą cały czas dopracowywane silniki BE-4, których przypomnijmy do pierwszego i każdego następnego lotu jest potrzebne siedem. Drugi natomiast posiadać będzie dwa BE-3 na ciekły wodór i ciekły tlen. Choć projekt ten jest dość kosztowny, zakłada pierwszy stopień wielokrotnego użytku, który ma lądować za pomocą własnego napędu, a w planach jest także odzyskiwanie drugiego stopnia. Cały pojazd wyląduje w top 5 największych w historii, gdyż mierzyć będzie 98 metrów, a na niską orbitę okołoziemską ma być w stanie unieść aż 45 ton.

Wizualizacja rakiety New Glenn. (Blue Origin)

RFA One

W tym roku możemy być też świadkami debiutów europejskich, a dokładniej mówiąc niemieckich rakiet orbitalnych prywatnych firm. Pierwsza z nich, RFA One, opracowywana jest przez założoną w 2018 roku Rocket Factory Augsburg. Jest to spin-off bardziej znanej OHB, która zobowiązała się do kupienia do 5 misji rocznie tej rakiety. Jest to ponadto pierwsza europejska firma, która opracowała i pomyślnie przetestowała swój silnik z etapowym cyklem spalania. To, czym przyciąga ona i ma w przyszłości przyciągać klientów, jest niski koszt startu w połączeniu z jak największą niezawodnością. Choć pierwsze egzemplarze lotnych silników i części samej rakiety nie są jeszcze gotowe, a start pod koniec tego roku jest wariantem optymistycznym, jest on nadal postrzegany jako realny termin.

Choć nie znamy wszystkich szczegółów na temat tego pojazdu, wiemy, że jego długość sięgnie 30 m, a na niską orbitę okołoziemską wysokości orbity ISS maksymalny udźwig ma wynieść 1,6 tony. Składać się będzie z kriogenicznych dwóch stopni oraz z tzw. stopnia orbitalnego, który będzie odpowiedzialny za dostarczenie ładunku na dokładną orbitę. Jeśli chodzi o silniki, pierwszy stopień użyje dziewięć przystosowanych do pracy w atmosferze, a drugi jeden do pracy w próżni. Rakieta do pierwszego startu wykorzysta port kosmiczny Andøya w Norwegii.

Wizualizacja rakiety RFA One. (Rocket Factory Augsburg/Andøya Space)

Spectrum

W tym samym czasie przez również niemiecką firmę Isar Aerospace mającą siedzibę w Monachium budowana jest rakieta Spectrum. Projekt ten niedawno zgarnął 10 milionów euro jako konkursową nagrodę European Innovation Council Horizon Prize, a łącznie zebrano już ponad 150 milionów euro na sfinansowanie rozwoju Spectrum. Isar Aerospace w drodze do rozpoczęcia operacyjnej działalności rakiety rozbudował już swoją fabrykę, a także rozpoczął w Szwecji testy swoich silników oraz oczywiście innych komponentów pojazdu. Co ciekawe, Spectrum powstaje w zdecydowanej większości przy wykorzystaniu własnej technologii lub tylko od firm z Monachium i okolic. Wszystko idzie jak na razie zgodnie z harmonogramem, który zakłada pierwszy start również z portu kosmicznego Andøya pod koniec tego roku lub na początku 2023.

Spectrum będzie posiadał 9 samodzielnie opracowanych silników Aquila w pierwszym stopniu i jeden przystosowany do pracy w próżni w drugiej części pojazdu. Jako paliwo oba stopnie wykorzystywać będą, dość niestandardowo, propan oraz ciekły tlen. Pojazd będzie nieco mniejszy od RFA One, dokładnie o 2 metry krótszy, lecz jednak różnica w udźwigu jest nieco bardziej widoczna. W tym przypadku ma być to maksymalnie 1 tona na niską orbitę okołoziemską.

Wizualizacja rakiety Spectrum. (Isar Aerospace)

Blue Whale 1

To już koniec europejskich premier na ten rok, teraz czas ostatecznie przenieść się do Azji. Prywatna koreańska firma Perigee Aerospace, którą wspiera sam Samsung, opracowuje rakietę Blue Whale 1, która ma szansę zostać dla odmiany najmniejszą rakietą orbitalną. Firma ta została założona w 2018 roku przez Dong-Yoon Shina, studenta inżynierii kosmicznej, a na tę chwilę zatrudnia ona zaledwie 30 osób. Prace jednak rozpoczęły się w 2012 roku, zatem Perigee zapoznaje się i testuje technologię potrzebną do zbudowania orbitalnego pojazdu już od niemalże 10 lat. Debiut, który przekładany jest od 2020 roku, ma odbyć się w ciągu najbliższych 11 miesięcy.

Niestety w międzyczasie, 29 grudnia 2021, Perigee Aerospace z niepowodzeniem wystrzeliła mniejszą, gdyż nieco ponad 3 metrową rakietę testową na paliwo ciekłe. Choć mimo tego, że lot został przerwany już po kilku sekundach z powodu niespodziewanie mocnego podmuchu wiatru, dyrektor generalny firmy Dong-Yoon Shin był daleki od rozczarowania. Docelowo Blue Whale 1 ma mieć zaledwie 8,5 m długości, średnicę poniżej metra oraz udźwig 65 kilogramów na niską orbitę okołoziemską. Składać się będzie z dwóch stopni napędzanych metanem i ciekłym tlenem, a debiutancki start odbędzie się z Whalers Way Orbital Launch Complex w Australii.

Rakieta Blue Whale 1. (Perigee Aerospace)

Tianlong-1

Natomiast w Chinach komercyjna firma Space Pioneer pracuje nad rakietą z pierwszym stopniem wielokrotnego użytku o nazwie Tianlong-1. Pierwszy start tego pojazdu był pierwotnie planowany na poprzedni rok, jednak uległ opóźnieniu co najmniej do 2022 roku. Rakieta ta ma zapewniać tanie i wysoce niezawodne usługi wynoszenia na orbitę wychodząc naprzeciw wymaganiom nie tylko rynku chińskiego, ale także międzynarodowego. Ponadto celem firmy są również misje zaopatrzeniowe na stację kosmiczną Tiangong.

Nie posiadamy wielu informacji na temat tego pojazdu. Z wyglądu na pewno możemy kojarzyć go z Falconem 9 i podobnie jak on rakieta Tianlong-1 napędzana będzie RP-1 oraz ciekłym tlenem. W podobny sposób odzyskiwany będzie również pierwszy stopień rakiety, który korzystać będzie z silników Tianhuo-3 testowanych już od grudnia 2020. Natomiast maksymalny udźwig rakiety na niską orbitę okołoziemską ma wynieść dość okazałe 3 tony. Oprócz testów silników, zdaniem Space Pioneer zakończone zostały również skoki testowego stopnia Tiansuo-1.

Wizualizacja rakiety Tianlong-1. (Space Pioneer)

Long March 11A

W tym roku po raz pierwszy może zostać użyty nowy wariant rakiety Long March 11 (CZ-11) na paliwo stałe. Mowa o Long March 11A, o której niestety informacji mamy jak na lekarstwo. W marcu 2021 zapowiedziano, że wystartuje ona w ciągu dwóch lat, zatem start pod koniec tego roku jest jak najbardziej możliwy. Będzie to nieco większa i potężniejsza wersja Long March 11, najważniejszym ulepszeniem będzie nowy pierwszy stopień, a cała rakieta, tak jak standardowa wersja, będzie wyposażona w cztery części napędowe. Ponadto, podczas gdy zwykła jedenastka może wynieść na niską orbitę okołoziemską do 700 kg ładunku, wersja A zwiększy ten wynik do aż 2 ton. Jej starty będą się odbywać zarówno z lądu, jak i z jedynej aktualnie używanej do startów morskiej platformy.

Jielong-3

Czas na ostatnią rakietę orbitalną, która ma w tym roku szansę zadebiutować. Mowa konkretnie o najnowszej z rodziny Jielong opracowywanej przez China Academy of Launch Vehicle Technology, która będzie w stanie zabrać na orbitę heliosynchroniczną aż 3 razy cięższy ładunek od poprzedniczki (1,5 tony). Rakieta Jielong-3 będzie również przystosowana do startów z platformy lądowej oraz wyrzutni mieszczącej się na morzu. Jej celem ma być zaspokojenie potrzeb rynku w zakresie wynoszenia komercyjnych konstelacji satelitów na dużą skalę. Będzie ona w pełni napędzana paliwem stałym, długość jej wynosić będzie 31 metrów, a średnica 2,6 metra. Klient będzie miał do wyboru dwie konfiguracje owiewki, jedną o średnicy 2 metrów, a drugą 3 metrów. Dokładny termin debiutu nie jest określony. W przyszłości CALT będzie dążyć do przeprowadzania od 3 do 8 lotów rocznie tego pojazdu.

Podsumowanie

18 – tyle rakiet znalazło się na liście planowanych debiutów w 2022 roku. Oczywiście pamiętajmy, że opóźnienia są wkalkulowane w budowę każdej rakiety orbitalnej, zatem znaczna część z nich zapewne nie zdoła pokazać się na platformie jeszcze w tym roku. Oprócz tych wymienionych, po niepowodzeniach w poprzednim roku, na pierwsze wejście na orbitę będzie mieć szansę rakieta Alpha od amerykańskiej firmy Firefly Aerospace oraz południowokoreańska Nuri. Pierwsze operacyjne misje wykona Rocket 3.3 od firmy Astra, która po raz pierwszy znalazła się na orbicie 20 listopada 2021. Podsumowując, bez wątpienia czeka nas bardzo interesujący i intensywny rok pod względem debiutów, ale też innych fascynujących misji!

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *