Katastrofa misji Foton-M No.1 w Plesiecku
15 października 2002 roku. W kosmodromie w Plesiecku ma zostać przeprowadzony kolejny start rakiety Soyuz U, tym razem po raz pierwszy od ponad roku z satelitą o zastosowaniu badawczymi. Była to druga próba startu tej misji, gdyż wcześniej była ona planowana na 9 października. Przygotowania przebiegają według planów. W końcu o godz. 22:20 czasu lokalnego następuje zapłon silników i pojazd odrywa się od ziemi. Niestety na skutek następnych zdarzeń lot nie będzie trwał długo.
Tło wydarzeń
Satelita Foton-M, który miał zostać dostarczony na niską orbitę okołoziemską, został zbudowany przez TsSKB-Progress, które wzorowało się przy tym na statku Vostok. Pojazd był przeznaczony do transportu eksperymentów naukowych w przestrzeni kosmicznej. Był wyposażony w kapsułę powrotną, która umożliwiała sprowadzenie ładunku bezpiecznie na powierzchnie Ziemi po około dwóch tygodniach. Całość ważyła łącznie prawie 6,5 tony. Podczas tej misji na pokładzie znajdowały się 44 różne eksperymenty opracowane przez naukowców z Europy, Japonii i USA.
Rakieta Soyuz U była niezwykle często używaną rakietą przez Rosję i zarazem bardzo niezawodną. Przed tym startem wykonała ona aż 788 misji, z czego 19 zakończyło się niepowodzeniem. Ta druga liczba wygląda na niezbyt korzystną, jednak licząc ogromną ilość wszystkich misji tego pojazdu, jej niezawodność wynosiła aż 98%. W tamtych czasach rakieta ta wynosiła także załogowy pojazd Soyuz TM na Międzynarodową Stacje Kosmiczną. Jeśli chodzi o ogólne parametry rakiety, miała ona 51 metrów długości i prawie 7 ton udźwigu na niską orbitę okołoziemską. Składała się naturalnie z dwóch stopni i czterech bocznych boosterów, wszystko napędzane RP-1 i ciekłym tlenem.
Gigantyczna eksplozja i zabójcza fala uderzeniowa
Rakieta początkowo (przynajmniej tak się wydawało) leciała w sposób zgodny z planem. Niepokojące zdarzenie można było zaobserwować już 8 sekund po starcie, kiedy nagle oddzielił się od pojazdu jeden z bocznych boosterów. Soyuz wznosił się jeszcze kilkanaście sekund. 20 sekund po oderwaniu się od platformy startowej pojazd zaczął się rozpadać, a około 9 sekund później części rakiety spadły na ziemię powodując niezwykle spektakularną eksplozję kilkaset metrów od miejsca startu.
Eksplozja zasypała okolice stanowiska startowego płonącymi szczątkami. Spowodowało to pożar okolicznego lasu (oddalonego około kilometr od wyrzutni). Okazało się, że mocno ucierpiała także platforma startowa, na którą z wysokości około 200 metrów spadł jeden z boosterów rakiety. Wybuch spowodował także ogromną falę uderzeniową. Była ona niszczycielska dla ram okiennych czy innych elementów okolicznych budynków. Niestety dość szybko było wiadomo, że co najmniej jedna osoba zginęła w wyniku tej katastrofy. Był to zaledwie 20-letni żołnierz Iwan Marczenko. Ponadto co najmniej 8 innych osób zostało rannych.
Jak doszło do katastrofy?
Nie było od razu jasne, co 15 października spowodowało wypadek. Rozpoczęło się więc dochodzenie, które miało ustalić przyczynę porażki. Dodatkową presję wywierał fakt, że już 28 października zmodyfikowana wersja tej samej rakiety miała odbyć załogowy lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Okazało się, że najprawdopodobniejszą przyczyną były zanieczyszczenia, które przedostały się do pompy nadtlenku wodoru w bocznym boosterze Soyuza. Odcięło to dopływ smaru do turbopomp. Co ciekawe katastrofy tej można było uniknąć. Problem z silnikiem boostera pojawił się dużo wcześniej i można było przerwać start jeszcze na platformie. Wspomagacz wyłączył się 8 sekund po starcie, ale pozostała część silników została wygaszona dopiero po 12 kolejnych sekundach.
Była to pierwsza porażka rakiety wywodzącej się z pocisku R-7 od 14 lat i po raz pierwszy od 11 lat zaobserwowano problem z bocznym boosterem tego pojazdu.
Formularz ochrania reCAPTCHA i Polityka Prywatności oraz Warunki Korzystania Google'a mają zastosowanie.