Dzięki Rosie nowa rakieta Electron powstaje co 20 dni. Następna misja już niedługo.

0 komentarzy

Rocket Lab ostatnio przypomniał o robocie Rosie, którego praca znacznie wpływa na czas potrzebny na zbudowanie nowej rakiety Electron. Obecnie całkowicie nowy pojazd jest gotowy co 20 dni, a następny ma znaleźć się na platformie startowej już niedługo. W międzyczasie wyciekł także patch i nazwa zbliżającej się misji czarnej rakiety od Rocket Lab.

Na początku jeszcze parę słów o tym, czym jest właściwie Electron. Jest to obecnie jedyna rakieta firmy Rocket Lab, choć w planach jest już większy pojazd o nazwie Neutron. Rakieta jest małych wymiarów, ma tylko 18 metrów wysokości, a na niską orbitę okołoziemską jest w stanie wynieść do 300 kg. Stała się ona rewolucyjnym rozwiązaniem jeśli chodzi o wynoszenie na orbitę lekkich satelitów. Składa się z dwóch stopni napędzanych na paliwo ciekłe (ciekły tlen i RP-1) oraz z ewentualnego Kick-Stage’a lub Photona (o tym więcej na naszej stronie już w najbliższym czasie). Ponadto jest to pierwsza w historii rakieta orbitalna, która wykorzystuje elektryczne pompy paliwa. Silniki Rutherford, których używa, także są warte uwagi, bowiem ich komponenty drukowane są w technologii druku 3d.

Robot Rosie

Rakieta Electron budowana jest z włókna węglowego, które nie jest często wybieranym materiałem dla rakiet orbitalnych. Jego zalety to przede wszystkim mniejsza masa w stosunku do wytrzymałości danych komponentów. Jednak przejdźmy do kluczowego pytania, jak to jest możliwe, że rakieta orbitalna może opuścić fabrykę już po 20 dniach? W tym celu przenieśmy się na chwilę do kompleksu produkcyjnego w Nowej Zelandii. Ważną rolę w tym procesie odgrywa wspomniany już robot Rosie, który został przedstawiony na fotografiach poniżej.

Rosie zawitał na dobre w procesie produkcji Electronów jakieś 18 miesięcy temu. Specjalnie dla niego powstało osobne pomieszczenie, w którym zresztą zajął całą powierzchnię. Dopiero w porównaniu z wielkością człowieka, tak jak na zdjęciu powyżej, widzimy, że jest ono znacznych rozmiarów. Rosie wykonuje liczne zadania, których celem jest przetworzenie elementów rakiety wykonanych z włókna węglowego tak, aby były gotowe do następnych etapów produkcji. Dzięki niemu dzieje się to w zaledwie 12 godzin. Jest to o wiele mniejszy czas, niż było to wcześniej, kiedy Rocket Lab nie korzystał z usług Rosie. Z niecierpliwością czekamy, aż tempo startów Electronów będzie takie samo, jak tempo ich produkcji. A teraz macie szansę sami zobaczyć wideo przedstawiające robota, które ostatnio udostępnił Rocket Lab.

Kiedy następna misja Electrona?

Na 21. misję rakiety od Rocket Lab czekamy już od prawie 2 miesięcy. Do tej pory w tym roku odbyły się 3 misje Electrona, co przy fakcie, że minęła już ponad połowa roku, jest liczbą mniejszą od wcześniej przewidywanej. Jednak ostatnio pojawiły się pewne informacje dotyczące następnego lotu. Peter Beck, założyciel firmy, poinformował 10 dni temu na swoim koncie na Twitterze, że niedługo kolejny egzemplarz wyjedzie na platformę startową. Na razie to się nie stało, jednak w międzyczasie do Internetu wyciekł patch i nazwa prawdopodobnie tej misji. Wszystko zostało zauważone na zdjęciu udostępnionym przez Rocket Lab w ich sklepie. Wynika z tego, że misja będzie nosić nazwę „It’s a Little Chile Up Here”, a jej patch jest widoczny poniżej. Oczywiście zdjęcie zostało po jakimś czasie usunięte.

I w takiej sytuacji zostajemy dosłownie zachęceni do domysłów na temat ładunku misji. Na patchu widnieje napis „Space Test Program”, co by oznaczało misję STP-27RM, której ładunkiem ma być demonstracyjny mikrosatelita Monolith. Co jeszcze ciekawsze, misja ta miała być pierwszą dla Electrona, która zostanie przeprowadzona z wyrzutni w Wallops, a to z drugiej strony w obecnej sytuacji wydaje się mało prawdopodobne. Oczywiście wszystkie informacje na temat patcha, nazwy, a tym bardziej ładunku misji nie są oficjalne i nie mamy stuprocentowej gwarancji, że się one sprawdzą.

Warto także przypomnieć, że 21. misja miała się odbyć w maju, tuż po misji „Running Out Of Toes”. Został nawet przeprowadzony WDR (w skrócie próbne tankowanie rakiety) przed tym lotem. Cały harmonogram odwróciła do góry nogami jednak misja, której nazwa została przed chwilą użyta, gdyż na skutek awarii, tuż po zapłonie silnika drugiego stopnia, pojazd nie osiągnął prędkości orbitalnej. Misja zakończyła się porażką, a ładunek został stracony.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *