Pierwszy po dwuletniej przerwie start GSLV zakończony porażką!

0 komentarzy

Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych przeprowadziła dzisiaj swój pierwszy start od lutego bieżącego roku. Rakieta GSLV w wersji Mk II wystartowała o godz. 2:13 czasu polskiego z pierwszej platformy startowej w Satish Dhawan Space Centre. Na geostacjonarną orbitę transferową miał zostać wyniesiony indyjski satelita EOS-03 (GISAT-1). Niestety misja ta zakończyła się porażką, a ładunek został utracony.

Wydarzenie to z pewnością było jednym z najbardziej interesujących jeśli chodzi o astronautyczny sierpień. Rakietę GSLV Mk II mogliśmy zobaczyć w akcji po raz pierwszy od 2018 roku, a biorąc pod uwagę całą rodzinę rakiet GSLV, pierwszy raz od dwóch lat. Ponadto na misję tą czekaliśmy już od początku poprzedniego roku, jednak doświadczyła ona wielu przesunięć, aż do dzisiejszej nocy. Start ten był debiutem nowych, powiększonych osłon ładunku. W owiewce użytej podczas dzisiejszej misji zastosowano nieco inny kształt, a średnicę powiększono do 4 metrów.

Czas przejść do samego lotu. Rakieta z powodzeniem wystartowała o godz. 5:43 czasu lokalnego, a następnie udanie przeszła etap pracy bocznych boosterów, pierwszego i następnie drugiego stopnia. Z odrzutem nowej osłony także nie zaobserwowaliśmy żadnych problemów. To co złe zaczęło się 4 minuty i 55 sekund po starcie. Doszło do separacji drugiego i trzeciego stopnia, a następnie miało dość do zapłonu ostatniej już napędowej części pojazdu. Chwilę później na oficjalnej animacji mogliśmy zaobserwować, że zaczął on się poruszać w niekontrolowany sposób. Jeszcze bardziej nas zaniepokoiło to, co wyświetlone zostało kilka sekund później. Mogliśmy ujrzeć, jak stopień zbacza z nominalnej trajektorii, co oznaczało, że awaria jest na prawdę poważna. Wszystko można zobaczyć na własne oczy poniżej.

Nagranie z oficjalnej transmisji ze startu od ISRO.

Przez następne minuty na streamie panowała cisza. Zakończyło je oświadczenie przewodniczącego ISRO, który zakomunikował, że z uwagi na techniczną anomalię w trzecim stopniu, misja nie mogła zostać w pełni zrealizowana. Później zyskaliśmy nowe informacje w sprawie awarii od ISRO, które poinformowało, że silnik górnego stopnia w ogóle się nie odpalił. Czekamy wciąż na więcej szczegółów dotyczących tego zdarzenia. Wiemy na pewno, że czeka nas kolejna przerwa w lotach GSLV, zanim przyczyna braku zapłonu silnika nie zostanie dogłębnie zbadana.

Rakieta GSLV (Geosynchronous Satellite Launch Vehicle) Mk II zadebiutowała w 2010 roku. Jest to drugi w kolejności wariant rakiety GSLV, czyi serii indyjskich pojazdów służących do umieszczania satelitów na orbitach geostacjonarnych. Jest w stanie na orbitę transferową, na której ładunek za pomocą własnego napędu musi ją zaokrąglić, wynieść do 2,7 tony. GSLV Mk II zbudowana jest z trzech stopni oraz czterech bocznych boosterów. Co ciekawe pierwszy napędzany jest na paliwo stałe, a znajdujące się koło niego boostery używają paliwa ciekłego (niesymetryczna dimetylohydrazyna i tetratlenek diazotu). Nie mniej ciekawie jest w przypadku następnych części pojazdu. Drugi stopień napędzany jest już paliwem ciekłym (takim samym jak w przypadku boosterów), a trzeci, który niestety zawiódł podczas dzisiejszej misji, używa paliwa kriogenicznego (ciekły wodór i ciekły tlen). Długość tej rakiety to 51 metrów, a średnica 2,8 metra.

Rakieta GSLV Mk II. Zdjęcie od ISRO.

Do tej pory GSLV w wersji Mk II wykonała łącznie 8 lotów. Niestety aż dwa z nich zakończyły się niepowodzeniem, w tym oczywiście ten dzisiejszy. Była to pierwsza porażka od 11 lat, gdyż ta pierwsza miała miejsce w 2010 roku podczas jej debiutu. Wtedy po raz pierwszy zastosowano kriogeniczny trzeci stopień opracowany przez ISRO, a nie wcześniej wykorzystywaną część pochodzenia rosyjskiego. I właśnie on zawiódł (tak jak z resztą dzisiaj), a przyczyną była awaria turbopompy.

Czas teraz poruszyć temat opóźnień tej misji, które ciągnęły się od dobrych kilkunastu miesięcy. W marcu 2020 rakieta z satelitą EOS-03 na jej szczycie została już przetransportowana do stanowiska startowego. Start miał odbyć się dokładnie 5 marca, jednak przez problem techniczny wróciła ona do budynku montażowego. Niestety podczas badania problemu przyszła pandemia, która zawiesiła całą operację. Ładunek został przeniesiony do osobnego budynku, a misja została wstępnie przełożona na marzec 2021. To nie koniec opóźnień, gdyż w skutek problemów z satelitą przesuwała się ona na kwiecień, a następnie maj. I wtedy w Indiach nadszedł nagły przyrost zachorowań na COVID-19, przez co cała produkcja tlenu została skierowana do walki z tą chorobą, a misja nie mogła się odbyć. Kiedy sytuacja się nieco uspokoiła, start wreszcie doszedł do skutku. Podsumowując to taka indyjska Delta IV Heavy i misja NROL-44 (tylko niestety bez happy endu).

Satelita EOS-03. Zdjęcie od ISRO.

Satelita EOS-03, nazywany również GISAT-1, miał być pierwszym indyjskim satelitą geostacjonarnym do obrazowania Ziemi. Miał mieć takie funkcje jak obrazowanie dużych obszarów w czasie zbliżonym do rzeczywistego, monitorowanie klęsk żywiołowych i zdarzeń krótkoterminowych, a także wykonywanie obrazów spektralnych dla m.in. rolnictwa, leśnictwa, czy ostrzeganie o katastrofach. Energia miała być dostarczana przez panel słoneczny generujący 2280 watów. Jego całkowita masa to 2286 kg, a czas działania miał wynosić 10 lat. Jego docelową orbitą była orbita geostacjonarna o inklinacji 85,5°. Separacja ładunku była planowana T+18min 39s.

Była to 79. misja Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych. Przerwała ona serię 16 udanych startów indyjskich rakiety z rzędu. W historii lot ten był dziewiątym nieudanym tej organizacji.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *