Dramatyczne lądowanie Sojuza 23 na jeziorze Tengyz

0 komentarzy

Codziennie staramy się Wam opowiadać o wydarzeniach z historii eksploracji kosmosu, które miały miejsce tego dnia w przeszłości. Dzisiaj po raz kolejny wrócimy do radzieckiego programu kosmicznym, ale ta opowieść — mimo dramatyczności — ma swoje pozytywne zakończenie. Misja Sojuz 23 wystartowała dokładnie 47 lat temu, a jej celem była orbitująca wokół Ziemi stacja kosmiczna Salut 5. Niestety, z powodu awarii automatycznego systemu dokującego, załoga musiała przedwcześnie powrócić na Ziemię. Nie to jednak było w tym locie najgorsze!

Statek wrócił na Ziemię 16 października, ale pech nie opuszczał załogi i wylądowali na powierzchni częściowo zamarzniętego jeziora Tengyz w Kazachstanie. Sytuacji nie polepszała też panująca wokół burza śnieżna i temperatura -20 stopni. Ekipa ratownicza co prawda odnalazła statek i miała kontakt radiowy z załogą, ale zanim udało im się dotrzeć do kapsuły, to przytwierdzone do niej spadochrony zdążyły namoknąć i własnym ciężarem wciągnąć Sojuza pod wodę.

Na domiar złego wskutek zwarcia w instalacji elektrycznej nastąpiło otwarcie awaryjnego spadochronu. Kapsuła wylądowała na dnie jeziora, a nasiąknięte wodą spadochrony przechyliły ją na bok, co uniemożliwiało otwarcie włazu bez jej wyciągnięcia. Średnia głębokość jeziora Tengyz to 3 metry, a maksymalna aż 7. Po zatopieniu statku przestała działać komunikacja radiowa, więc ekipa ratunkowa nie miała kontaktu z załogą. Wnętrze statku zaczęło też się szybko wychładzać.

Na powierzchni nie było lepiej. Mgła uniemożliwiała odszukanie kapsuły, pontony nie mogły przedrzeć się przez lód, a amfibie zostały zablokowane przez otaczające jezioro bagna. Koniec końców akcja ratunkowa została przerwana. Następnego dnia do kapsuły dotarli płetwonurkowie i przyczepili do niej liny. Wkrótce statek został wynurzony z wody za pomocą nadmuchiwanych pływaków, a helikopter dociągnął go do brzegu. W tym momencie mijało już 9 godzin od chwili wodowania.

Czy w tym momencie ekipa ratunkowa pośpieszyła, by sprawdzić stan załogi? Nie, gdyż postanowili nie otwierać włazu, bo odgórnie założyli, że dwójka kosmonautów nie żyje. Przez kolejne dwie godziny czekano zatem na ekipę do wydobywania ciał. Jakie musiało być zdziwienie wszystkich, gdy okazało się, że Wiaczesław Zudow i Walerij Rożdiestwienski wcale nie są martwi. Ich stan był daleki od ideału, bo byli skrajnie wychłodzeni, ale wciąż należeli do świata żywych. Wnętrze statku było zaś pokryte szronem.

Kosmonautom udało się przetrwać dzięki potężnej determinacji. Dali w ten sposób wszystkim lekcję, że nigdy nie należy przestawać walczyć o czyjeś życie lub co gorsza, zakładać czyjeś śmierci. Rożdiestwienski zmarł dopiero w 2011 roku, a Zudow żyje do dzisiaj.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *