Misje ratunkowe oraz inne konsekwencje operacyjne katastrofy promu Columbia

0 komentarzy
Atlantis STS-125 oraz Endeavour STS-400 jako misja ratunkowa (NASA)
Atlantis STS-125 oraz Endeavour STS-400 jako misja ratunkowa (NASA)
Gościnny wpis stworzony przez osobę spoza redakcji Kosmogadki

1 lutego 2003 roku doszło do katastrofy, która zapisała się na kartach historii. Powracający na Ziemię wahadłowiec Columbia rozpadł się na części wskutek uszkodzonej pianki termoizolującej, a cała załoga misji STS-107 została stracona. Konsekwencji tego wydarzenia było sporo, a niektóre z nich wpłynęły na sposób organizacji misji kosmicznych.

Najważniejszą zmianą wprowadzoną przez NASA było oczywiście opracowanie dla misji wahadłowców dodatkowych ekspedycji ratunkowych oznaczonych numerami od STS-300 w górę. Gdyby wykryto, że izolacja promu jest uszkodzona, to wahadłowiec zostałby zadokowany do stacji, a po załogę przyleciałaby misja ratunkowa. Więcej o tym w dalszej części artykułu. 

Amerykańska agencja kosmiczna postanowiła również o zmianie składu i sposobu nakładania pianki na zbiornik zewnętrzny wahadłowców, by zminimalizować ryzyko jej odpadnięcia. Gdyby jednak okazało się, że mimo wszystko nastąpiło niewielkie uszkodzenie, to wprowadzono możliwość załatania go specjalną substancją, która po wypełnieniu defektu zastygłaby w nim, tworząc coś na kształt plomby umożliwiającej załodze bezpieczny powrót na Ziemię. Wokół stanowisk startowych umieszczanych miało też być więcej kamer i radarów do obserwowania lotu. Dodatkowa kamera miała też zawsze znajdować się na zbiorniku zewnętrznym wahadłowca. Pierwszy raz użyto takiej jesienią 2002 roku w trakcie STS-112, ale od teraz miała stać się ona wymaganym standardem. Wszystko to, by móc lepiej śledzić przebieg lotu i ewentualnie już na tym etapie wyłapać uszkodzenia osłony termicznej.

Ramię Canadarm trzymające wysięgnik OBSS (NASA)

Najważniejszą nową procedurą było jednak trwające 7,5 godziny sprawdzenia osłony termicznej promu za pomocą wysięgnika OBSS, czyli specjalnej końcówki dla ramienia Canadarm. Operacja ta miała być wykonywana zawsze w drugim i przedostatnim dniu lotu. Wyjątkiem były misje STS-123 i STS-124, w trakcie których nastąpiła tylko jedna kontrola. Moduł Kibo będący ładunkiem misji STS-124 był tak duży, że OBSS nie mógł się już zmieścić w ładowni promu. Dlatego wyniesiony w ramach misji STS-123 wysięgnik OBSS pozostał na ISS (kontrola tylko w drugim dniu), a później zabrano go podczas STS-124 (kontrola tylko przy powrocie). 

Ważna była też procedura “tańca brzucha”. Wahadłowiec przed dokowaniem do stacji i po odłączeniu się od niej był obracany o 3600, w celu sfotografowania całej osłony przez załogę ISS. Gdyby zaś przy którejś z kontroli wykryto nienaprawialne uszkodzenia osłony termicznej, to wahadłowiec musiałby (ponownie) zadokować do stacji, jeśli nie byłby zadokowany, a z Ziemi wyruszyłyby misja ratunkowa.

Misje ratunkowe

Poniższy plan pokazuje, jak wyglądałby przebieg lotu obu wahadłowców, tego uszkodzonego, misji ratunkowej oraz statku Progress, który musiałby uzupełnić zapasy filtrów powietrza na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Dzień Wydarzenie
1Start 
2Kontrola osłony termicznej 
3Dokowanie 
10Wezwanie pomocy 
20Odłączenie wahadłowca bez załogi
22Deorbitacja wahadłowca
~45Start misji ratunkowej 
~47Dokowanie misji ratunkowej 
~48Odłączenie misji ratunkowej z połączoną załogą
~49Lądowanie misji ratunkowej 
49+Lot rosyjskiego statku Progress z filtrami powietrza 
~58Jeśli lot Progressa się nie powiedzie, ewakuacja ISS. 

Poniższa lista z kolei prezentuje wszystkie misje po ostatnim locie Columbii, którym przypisana została odpowiednia ekspedycja ratunkowa.

MisjaMisja ratunkowa
STS-114 Discovery STS-300 Atlantis
STS-121 DiscoverySTS-300 Atlantis
STS-115 AtlantisSTS-301 Discovery
STS-116 DiscoverySTS-317 Atlantis
STS-117 AtlantisSTS-318 Endeavour 
STS-118 EndeavourSTS-320 Discovery
STS-120 DiscoverySTS-322 Atlantis
STS-122 AtlantisSTS-323 Discovery
STS-123 EndeavourSTS-324 Discovery
STS-124 DiscoverySTS-326 Endeavour
STS-125 AtlantisSTS-400 Endeavour
STS-134 EndeavourSTS-335 Atlantis

Dwie pierwsze misje ratunkowe otrzymały oznaczenie STS-300, a kolejną oznaczono STS-301. Od STS-116 numer lotu ratunkowego nadawano, dodając 200 do numeru następnej regularnej misji. Do ratowania załogi miałby zostać wykorzystany orbiter przydzielony do następnego lotu, a 4 osoby (piloci i 2 specjalistów) miały stanowić załogę ekspedycji ratunkowej. Na przykład w przypadku STS-116, misja ratunkowa STS-317 miała wykorzystać orbiter Atlantis przygotowany dla ekspedycji STS-117 i 4 osoby z załogi STS-117 miały stanowić załogę STS-317. Wyraźny wyjątek pojawił się przy misji STS-323, miał ją bowiem z przyczyn technicznych wykonać wahadłowiec Discovery, a nie Endeavour. 

Start Atlantis z LC-39A widziany z perspektywy Endeavour na stanowisku LC-39B (Scott Andrews/NASA)

Po misji STS-126 rozmiary Międzynarodowej Stacji Kosmicznej były już na tyle okazałe i miała ona na tyle duże możliwości utrzymania załogi, że loty ratunkowe stały się zbędne. Załoga mogłaby spokojnie czekać na następną ekspedycję i nie trzeba było tego lotu przyspieszać. 

Warto omówić jeszcze dwie misje ratunkowe: STS-400 i STS-335. O pierwszej z nich już niedługo na Kosmogadce ukaże się osobny artykuł. Tym drugim lotem zajmiemy się teraz.

STS-335 miała pierwotnie być misją ratunkową dla lotu STS-134. Orbiterem miał być prom Atlantis, w którego przypadku cały zestaw startowy był jeszcze do zmontowania (mowa o zbiorniku zewnętrznym i boosterach na paliwo stałe). Po pewnym czasie ktoś wpadł na pomysł, by pomimo ratunkowego charakteru misji zainstalować w ładowni moduł MPLM Raffaello z zapasami dla ISS. 14 września 2010 wyznaczono załogę STS-335:

  • Christopher Ferguson, dowódca
  • Douglas Hurley, pilot 
  • Sandra Magnus, specjalistka misji nr 1 
  • Rex Walheim, specjalista misji nr 2. 

Skoro było przygotowane już wszystko (orbiter, zestaw startowy, ładunek, załoga) 20 stycznia 2011 postanowiono dodać jeszcze jeden lot, STS-135. I tak z misji ratunkowej powstała dodatkowa wyprawa o zwykłym charakterze.

Załoga STS-135 (Robert Markowitz)

Oczywiście w tym miejscu powstał problem dotyczący misji ratunkowej dla nowo powstałego lotu STS-135. Nikt nie chciał budować nowego zbiornika zewnętrznego. Poza tym przygotowanie do lotu kolejnego wahadłowca tworzyło “błędne koło”. Bo przecież kolejna misja wahadłowca znowu byłaby prawie gotowa i szkoda jej nie wykonać. 

Jak więc rozwiązano tę sprawę? Postanowiono ograniczyć załogę misji STS-135 do 4 osób. Natomiast plan ratunkowy zakładał wysłanie 2 dodatkowych statków Sojuz tylko z jednym kosmonautą. Taki statek po 2 dniach zadokowałby do ISS, a po kilku kolejnych wracał, zabierając 2 członków załogi STS-135. Pomysł miał pewną wadę, wymuszał zbudowanie 2 dodatkowych kapsuł, a to duży koszt. 

Dlatego powstała propozycja alternatywna. Prawie niczego nie zmieniać w rozkładzie Sojuzów, usunąć jedynie Amerykańskich członków z załóg 4 następnych lotów i wykorzystać zwolnione miejsca do odsyłania załogantów STS-135 pojedynczo. W tym planie przedostatni astronauta przebywałby na ISS 437 dni, od 8 lipca 2011 do 12 września 2012. Byłoby to prawie tyle, co Walerij Polakow w swoim rekordowym locie. Ostatni Amerykanin przebywałby zaś w kosmosie jeszcze dłużej, bo do 18 listopada, czyli niemal dokładnie 500 dni, co znacznie przebiłoby dotychczasowy rekord. Najprawdopodobniej tym ostatnim członkiem załogi byłaby Sandra Magnus, ze względu na zdobyte już doświadczenie w długoterminowym przebywaniu na orbicie.

Na szczęście żadna z tych misji nigdy nie doczekała się realizacji, chociaż problemu odpadania pianki od zbiornika zewnętrznego nigdy nie rozwiązano. Do końca programu obserwowano odpadanie izolacji termicznej, ale ani razu nie doprowadziło to do uszkodzeń na tyle poważnych, by trzeba było wysyłać misję ratunkową.

Bibliografia

  1. Paul Dye “Houston lecimy”
  2. Wikipedia

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *