Miał być brazylijski sukces, była jedna z najtragiczniejszych katastrof
Nie od dziś wiemy, że lecąc w kosmos trzeba zaakceptować pewne ryzyko, co pokazała nam już niejedna katastrofa. Jednak rakieta kosmiczna może odebrać życie nie tylko astronautom, a dobitnie przekonali się o tym mieszkańcy Ameryki Południowej niespełna 20 lat temu. Mała rakieta, wydawałoby się spokojne przygotowania do startu, a nagle wydarzyło się coś, co trudno sobie w XXI wieku wyobrazić.
Całość miała miejsce w piątek 22 sierpnia 2003 roku w Alcântara Launch Center w stanie Maranhão w północnej Brazylii, kiedy przygotowywano do startu rakietę VLS-1. Misja była zaplanowana na poniedziałek i hucznie zapowiadano ją jako wielki sukces brazylijskiego programu kosmicznego. W pobliżu rakiety znajdowało się wielu pracowników przeprowadzających ostatnie testy przed dniem startu. Miała być to trzecia próba lotu orbitalnego tego pojazdu.
Rakieta VLS-1 miała za sobą już dwie próby orbitalne. Pierwsza w 1997 roku została zakończona już kilka sekund po starcie, gdyż z powodu nieudanego zapłonu jednego z silników pierwszego stopnia, w celach bezpieczeństwa pojazd został zniszczony. W 1999 roku natomiast miała miejsce eksplozja drugiego stopnia, a co za tym idzie ładunek nie osiągnął orbity. Rakieta VLS-1 wyposażona była w cztery boczne boostery (które były zaliczane jako pierwszy stopień) i trzy stopnie w rdzeniu rakiety, wszystkie na paliwo stałe. Łącznie mierzyła ona około 20 metrów wysokości, a na niską orbitę okołoziemską miała wynosić do 380 kilogramów.
Pod owiewką znalazł się mikrosatelita SATEC oraz nanosatelita UNOSAT. Oba urządzenia były zbudowane w Brazylii, jeden przez INPE (Narodowy Instytut Badań Kosmicznych), a drugi przez studentów i naukowców z Uniwersytetu North Paraná. W obu przypadkach ich zastosowanie było tylko i wyłącznie naukowe. Całość razem ważyła około 74 kilogramy.
Przenosimy się z powrotem do piątku 22 sierpnia 2003 roku. Trwały ostatnie inspekcje przed startem, który miał odbyć się zaledwie 3 dni później. Przy samej rakiecie znajdowali się między innymi inżynierowie i naukowcy pracujący w ramach tego startu i całego programu. Nagle, o godzinie 13:26 czasu lokalnego nastąpił niespodziewany zapłon jednego z czterech silników pierwszego stopnia. Skutkowało to eksplozją, która oprócz samego pojazdu, całkowicie zniszczyła platformę startową oraz budynek służący do montażu rakiety. Pożar przeniósł się także na zarośla pobliskiej dżungli. Całość wytworzyła ogromną chmurę dymu oraz hałas roznoszący się na odległość kilkudziesięciu kilometrów.
Centrum startowe w Alcântara w następny dzień zostało całkowicie zamknięte, czego pilnowali brazylijscy żołnierze. Dziennikarzom kazano rozmawiać z rzecznikami, a pogrążone w żalu rodziny poszkodowanych osób skarżyły się na otrzymywanie minimalnych dawek informacji. Eksplozja miała tak intensywny charakter, że dokładna liczba ofiar i ich tożsamość były niezwykle trudne do ustalenia. Niestety, okazało się, że nikt spośród pracujących przy rakiecie osób nie miał szans na przeżycie. Nie zgłoszono żadnych osób rannych, gdyż wszyscy obecni tam pracownicy niemalże natychmiastowo zginęli. Na miejscu znaleziono dokładnie 21 ciał. Wszystkie zostały odnalezione w ekstremalnym stopniu spalenia.
Brazylijski rząd przeprowadził dochodzenie, które miało wyjaśnić przyczynę tej katastrofy. Co ciekawe, pojawiły się podejrzenia, że francuscy agenci spowodowali sabotaż rakiety. Jak jednak się okazało, nie mieli oni wpływu na wypadek zaistniały 22 sierpnia. Rządowe dochodzenie jako przyczynę zdarzenia wskazało kilka czynników: nagromadzenie lotnych gazów, pogorszenie stanu czujników i zakłócenia elektromagnetyczne w miejscu, gdzie do startu przygotowywała się rakieta VLS-1.
Katastrofa lotu VLS-1 V03, która wydarzyła się jeszcze kilka dni przed startem, była ogromnym ciosem dla Brazylii. Z powodu śmierci wielu naukowców i inżynierów, ogromnych zniszczeń, a także dochodzenia w sprawie incydentu, rozwój brazylijskiego programu kosmicznego został bardzo spowolniony, a ponadto spotkał się z krytyką za stosowanie napędów na paliwo stałe. Przypomnijmy, że ten rodzaj napędu wymusza obecność pracowników przy napełnionym już paliwem pojeździe, gdyż nie da się go po prostu zatankować przed startem.
Mimo tego planowana była kontynuacja testów suborbitalnych, a także następnych orbitalnych w ramach programu VLS-1. W 2016 roku, po 13 latach przerwy, po raz kolejny pod owiewką miały znaleźć się satelity podczas lotu orbitalnego. Jednak właśnie w 2016 roku rozwój rakiet VLS-1 został zakończony na rzecz rakiety VLM-1.
Formularz ochrania reCAPTCHA i Polityka Prywatności oraz Warunki Korzystania Google'a mają zastosowanie.