Druga z rzędu porażka chińskiej rakiety Hyperbola-1

0 komentarzy

We wtorek 3 sierpnia o 9:39 czasu polskiego z centrum startowego w Jiuquan rakieta Hyperbola-1, należąca do chińskiej firmy i-Space, wykonała swój trzeci lot. Była to również pierwsza misja po porażce, która miała miejsce na początku lutego bieżącego roku. Na nieszczęście dla i-Space, Hyperbola ponownie zawiodła.

We wtorkowy poranek Hyperbola-1 powróciła do latania. Tym razem nie napotkano żadnych problemów podczas pierwszych chwil od startu. Pojazd leciał po nominalnej trajektorii, a pierwszy stopień według obecnych informacji spisał się bardzo dobrze. Celem była orbita heliosynchroniczna, na którą miało zostać wyniesione co najmniej jedno urządzenie. Co najmniej, gdyż tylko o jednym wiemy, ale pewności co do niego także nie mamy. Mowa o satelicie Jilin-1 Mofang-01A, czyli jednym z serii obserwacyjnych pojazdów Jilin-1. Separacja stopni także raczej była udana, a ten drugi rozpoczął swoje działanie.

Trochę już było o tym, co się udało, to teraz przyszedł czas na problemy, które napotkała Hyperbola. Kilka godzin po starcie agencja informacyjna Xinhua opublikowała krótkie oświadczenie, które zawierało informacje, że ładunek po separacji nie trafił na nominalną orbitę. I oficjalnie wiemy niestety tylko tyle. Jedną z możliwości, którą podejrzewano już wcześniej, jest nieudana separacja owiewek. Jak wiemy, osłaniają one ładunek podczas przemierzania ziemskiej atmosfery, a później muszą zostać odrzucone, gdyż w przeciwnym razie ładunek zostanie uwięziony w środku rakiety. Drugim scenariuszem jest natomiast awaria podczas pracy trzeciego stopnia, co sugeruje wspomniane wcześniej oświadczenie. W tym wypadku przyjmując, że osłony zostały poprawnie odrzucone, pojazd musiał na tyle zboczyć z nominalnej trajektorii, że napęd satelity nie był w stanie osiągnąć zakładanej orbity.

Nagranie po starcie Hyperboli-1 3 sierpnia.

Poprzednia awaria

W pierwszy dzień lutego odbył się drugi, po udanej debiutanckiej misji, lot Hyperboli. Pierwsze jego chwilę przebiegały zgodnie z planem, jednak wszystko co złe zaczęło się już kilkadziesiąt sekund po starcie. W okolicach punktu maksymalnego ciśnienia dynamicznego (Max-Q) pojazd zaczął się rozpadać. Oczywiście skutkowało to utratą obecnych tam kilku lekkich satelitów. Z tego co wiemy, szczątki rakiety nie spadły na tereny zamieszkane. Według i-Space, czyli operatora pojazdu, przyczyną był kawałek piankowej izolacji, który powinien oderwać się tuż po starcie. Tak się jednak nie stało i w czasie lotu uderzył on w jeden z czterech stateczników umieszczonych w dolnej części rakiety. Spowodowało to zmianę kąta jego nachylenia i w konsekwencji destabilizację całej Hyperboli.

Rakieta Hyperbola-1.

Hyperbola-1 podczas swojego debiutanckiego startu w 2019 roku została pierwszą rakietą orbitalną stworzoną przez prywatną firmę na terytorium Państwa Środka. Po porażce sprzed kilku dni jej niezawodność zmniejszyła się do zaledwie 33%, jednak należy pamiętać, że wykonała ona tylko 3 loty (choć nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższej przyszłości było ich dużo więcej). Ma długość nieco ponad 20 metrów i średnicę 1,4 metra. Posiada cztery stopnie, z czego trzy napędzane paliwem stałym, a ostatni paliwem ciekłym. Na LEO może wynieść do 300kg, zatem dokładnie tyle co Electron. Jednak na tą chwilę porównywanie tych dwóch pojazdów jest z pewnością nie na miejscu.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *