Debiut Nuri zakończony tuż przed osiągnięciem orbity

0 komentarzy

W czwartek 21 października swój pierwszy lot wykonała koreańska rakieta Nuri (KSLV-II). Pojazd udanie wystartował o godz. 10:00 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego Naro i z powodzeniem przeszedł niemalże wszystkie etapy misji. Choć Nuri osiągnęła przestrzeń kosmiczną, wskutek przedwczesnego wyłączenia silnika trzeciego stopnia nie udało się jej dotrzeć na orbitę.

Przygotowania do startu rozpoczęły się 7 godzin przed otwarciem okna, a 2 godziny przed samym startem rakiety rozpoczęto tankowanie. Lot opóźnił się o godzinę z powodu potrzeby dodatkowej inspekcji zaworów. Nuri zaliczyła nominalny start ze stanowiska LC-1, a po 55 sekundach lotu przekroczyła prędkość dźwięku. Separacja pierwszego i drugiego stopnia nastąpiła nieco ponad dwie minuty po starcie. Ta druga część pojazdu działała natomiast przez około 140 sekund. Później do akcji wkroczył ostatni stopień rakiety KSLV-II, który miał pracować do T+13 minut i 18 sekund.

Start rakiety Nuri. Żródło: KARI.

Niestety ta ostatnia część misji nie potoczyła się już po myśli Koreańczyków. Choć ładunek oddzielił się od pojazdu, przez przedwczesne wygaszenie trzeciego stopnia nie znalazł się on na orbicie. Do orbity, w którą celowano, zabrakło 50 sekund pracy ostatniego napędu. Wiemy już, że przyczyną takiego zakończenia mogła być awaria systemu ciśnieniowego, zaworów lub też błędnie zadziałało polecenie wyłączenia silnika. Choć Nuri nie stała się jeszcze pełnoprawną rakietą orbitalną, lot był dużym sukcesem dla Korei, zwłaszcza, że sam Koreański Instytut Badań Kosmicznych dawał 30% szans na dotarcie na orbitę. Prezydent Korei Południowej Moon Jae-In said podkreślił, że jest to znakomite osiągnięcie jak na pierwszy start.

Czwartkowy start Nuri był debiutem drugiej w historii koreańskiej orbitalnej rakiety. Jednak ta jest pierwszą w historii w pełni zbudowaną na terytorium Korei Południowej, co odróżnia ją od jej poprzedniczki, Naro-1, której pierwszy stopień był konstruowany w Rosji. Choć pojazd jest w głównej mierze opracowany przez KARI (Koreański Instytut Badań Kosmicznych), to w jego budowie i rozwoju bierze udział aż 300 różnych firm. Głównym przeznaczeniem Nuri ma być wynoszenie satelitów obserwacyjnych, co jest uwarunkowane położeniem stanowiska startowego, gdyż najłatwiej wysłać z niego rakietę w kierunku orbity heliosynchronicznej. Ładunkiem czwartkowego lotu był 1,5 tonowy symulator masy, zbudowany z aluminium i stali nierdzewnej.

Rakieta Nuri transportowana na stanowisko startowe.

Rakieta Nuri, która określana jest także jako KSLV-II (Korean Space Launch Vehicle), jest trzystopniową rakietą przeznaczoną do wynoszenia ładunków o średniej wadze. Na najniższą niską orbitę okołoziemską jest w stanie wynieść ładunek o masie 2,6 tony. Natomiast jeśli chodzi o jej wymiary, mierzy ona 47 metrów wysokości oraz 3,5 metra średnicy. Pierwszy stopień wykorzystuje cztery silniki KRE-075, które działają przez 127 sekund wytwarzając ciąg 2612 kN. Drugi stopień wykorzystuje tą samą jednostkę napędową, jednak z powiększoną dyszą, która przystosowuje go do pracy w próżni. Ostatni stopień, który ma precyzyjnie wprowadzić ładunek na wyznaczoną orbitę, korzysta z KRE-007. Warta uwagi jest także mieszanka, którą napędzana jest Nuri. Cały pojazd wykorzystuje bowiem naftę lotniczą Jet A-1 i ciekły tlen.

Jak już zostało wspomniane, Nuri nie jest pierwszą koreańską rakietą. Pierwsza była dwustopniowa Naro-1, która zaliczyła swój debiut 25 sierpnia 2009 roku. Jej także już w pierwszym locie udało się osiągnąć kosmos, jednak całość nie zakończyła się wejściem na orbitę wskutek problemu podczas separacji owiewek, gdyż osłony pozostały na szczycie rakiety zwiększając masę pojazdu, co spowodowało także nie uzyskaniem wymaganej prędkości. Druga próba niecały rok później również nie była udana, gdyż z nieznanych przyczyn po 137 sekundach pojazd został utracony. Trzeci i ostatni lot Naro-1 zakończył się powodzeniem, co było pierwszym i zarazem jedynym do tej pory udanym koreańskim startem orbitalnym.

Startująca rakieta KSLV-II TLV.

Zanim jednak w centrum uwagi znalazła się Nuri, zbudowany został pojazd testowy KSLV-II TLV, który miał przetestować niektóre elementy przyszłej rakiety podczas prawdziwego startu. Lot zakończył się sukcesem, a KSLV-II TLV poszybowała na wysokość 209 km. Choć następny start został odwołany, w planach jest przekształcenie tego pojazdu na lekką rakietę orbitalną.

Jednak teraz do akcji wkroczyła Nuri. Od 2019 roku przeszła ona wszystkie testy certyfikacyjne, a później na platformie pojawił się Pathfinder. Na początku września już prawdziwy egzemplarz KSLV-II udanie przeszedł WDR (próbę przed startem polegającą na zatankowaniu pojazdu), a następnie został cofnięty do budynku montażowego w celu ostatecznych przygotowań do lotu. Zakończyły się one dzień przed startem, kiedy po raz ostatni opuścił on wspomnianą placówkę.

Choć od pierwszego startu Nuri minęło zaledwie kilkadziesiąt godzin, wiemy, że następna próba planowana jest na maj przyszłego roku. Oprócz symulatora masy, pod owiewką ma znaleźć się także prawdziwy 200-kilogramowy satelita. Przyszłość KSLV-II, o ile uda się rozpocząć jak najszybciej operacyjne loty, zapowiada się bardzo interesująco. Ulepszona wersja tego pojazdu ma wynieść nawet lądownik księżycowy, jednak stać się to ma dopiero w 2030 roku. Z resztą trwają pracę już nad GEO KSLV, czyli wariantem rakiety Nuri zdolną do wynoszenia ładunków na orbitę geostacjonarną.

Czytaj podobne posty

Dyskusja (0 komentarzy)
  • Napisz komentarz jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *